DROGA DO PIEKŁA
Miłość i nienawiść
Zmieszane w burzy twoich włosów
I we wspomnieniach
Kłótni
Gdy próbujesz się bronić
Przed ciosem
Sprawiedliwym
Jak blask niebios
Jak gest boga
Który ma ci przypomnieć
Że jesteś moja
Szosa przewija mi przed oczami
Klatki z filmu
Twoje błędy w scenariuszu
Kiedy nie trzymasz się roli
I zasłaniasz się rękami
Przed moimi uczuciami
Nie kołyszesz gniewu
A przecież miało być
Na dobre i na złe
Trasa rozsmarowuje
Człowieka szarością
I monotonią
Kipiącego gniewu
I gonitwy myśli
Uderzających raz po raz
Jak reflektory z naprzeciwka
Za każdym zakrętem
Nagle
Noc na pauzie
Zawieje czasem barwą twoich loków
I wtedy je właśnie
Mogę ukarać
Pogrzebać je
Wraz z naszą kłótnią
I twoim nieposłuszeństwem
Przywiozę ci na pamiątkę
Zdobyty wisiorek
Skąpany wspomnieniem
Rozlanych przy drodze włosów
Na twojej szyi
Przypomni mi
O władzy nad życiem i śmiercią
I o granicy
Którą ciągle przekraczasz
Właśnie o swój włos
Tylko trasa
Może dać mi wolność
I ukryć wszystkie żądze
W delikatnym mchu
Twoich loków
Wrastającym w spokój pustkowia
Wiatr dotyka mnie
Gładkością skóry
I krótkim westchnieniem
Ulgi
Kiedy wracam
Spalić cię na nowo
Za zamkniętymi drzwiami
Moim piekłem
Wybacz mi
Że nie żałuję

